Faktycznie sporo się działo w branży i codzienność bywała nielekka. Jednak mimo że z przedstawicieli terenowych jestem najmłodszy angażem w firmie, ostatecznie zamknąłem rok z naprawdę dobrym wynikiem. Mój portfel zakładał obrót w wysokości 4 mln na koniec roku, a udało mi się domknąć ten wynik po trzech kwartałach.
Problemem nie był brak zamówień. Okazało się, że trudniejsze w mojej pracy stało się skompletowanie zamówienia niż znalezienie zleceniodawcy. Wszystko przez dobrze już wszystkim znane problemy z dostępem do materiału. Dochodziło do sytuacji, że klienci chcieli kupić, ale nie mieli co. A my chcieliśmy sprzedać, ale nie mieliśmy co. Materiał potrafił wędrować do nas nawet pół roku, przez co czas samej realizacji również się wydłużał. I to było nasze największe wyzwanie.
Przeczytaj również: Droga awansu w uesa Polska – historia Łukasza Polaka